Zjedz śledzika, bo Mikołaj nie przyjdzie – świąteczna ballada o „niegrzecznych” dzieciach i „życzliwych” pytaniach

Zjedz śledzika, bo Mikołaj nie przyjdzie – świąteczna ballada o „niegrzecznych” dzieciach i „życzliwych” pytaniach

Święta to czas radości i rodzinnych spotkań. Nie zawsze jednak są mile wspominane przez najmłodszych. Jak wesprzeć dzieci podczas rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia i uodpornić je, na niektóre sytuacje lub komentarze?

Zjedz śledzika, bo Mikołaj nie przyjdzie

Mikołaj to postać uwielbiana przez dzieci. Wygląda sympatycznie, ma duży brzuch i puszystą, białą brodę. Cały rok zbiera zamówienia na prezenty. Żyje w tajemniczym kraju i potrafi być w wielu miejscach równocześnie. Czasami przeciska się przez komin, aby położyć prezenty pod choinką, a innym razem zostawia podarunki w butach.

Nawet ten piękny obrazek da się zupełnie przerysować. Nie jesteś grzeczny, więc nie wiadomo, czy Mikołaj do ciebie przyjdzie – mówi dawno niewidziana ciocia. Zjedz śledzika, bo jak nie zjesz, Mikołaj nic nie przyniesie – wtóruje wujek. Zastanówmy się przez chwilę, jak czuje się dziecko w takiej sytuacji.

Jestem gorszy, nie zasłużyłem na te święta

Taka myśl ma prawo pojawić się w umyśle dziecka, które jest pod ostrzałem podobnych komentarzy. Zwłaszcza wtedy, gdy padają one z ust dorosłych. Ciocie, wujkowie, dziadkowie, czy osoby starsze, mają prawo nie zauważać przekazu, jaki niesie za sobą zdanie: Mikołaj nie przychodzi do niegrzecznych dzieci. Sami byli wychowywani w podobnym duchu i bardzo możliwe, że w ogóle nie mają świadomości tego, jak krzywdzące są takie twierdzenia.

Nie robią tego w celu skrzywdzenia dziecka. Czasami uważają to za żart, nie pamiętając o tym, że kiedy byli dziećmi – ten żart w ogóle ich nie śmieszył. A wprowadzał w ich dziecięce serca smutek i niepokój. Mikołaj, który dzieli dzieci na „grzeczne” i „niegrzeczne” nie jest już miłym panem z brodą, a oceniającym starcem, który dzieli ludzi na lepszych i gorszych. W myśl tej zasady, jedni zasługują na to, by cieszyć się pełnią świąt, a inni nie.

Warto zauważyć, że jest to sprzeczne z naturą świąt i z radością płynącą z „bycia razem z bliskimi”. Wspólna radość znika, gdy jedna strona się śmieje, a druga jest smutna. Najgorsze, co można zrobić w takiej sytuacji – to zignorować ją. Jeśli rodzic sam w duchu nie może wytrzymać tych tekstów, ale nie reaguje, wychodząc z założenia, że „szkoda słów” – dziecko, traktuje to jako przyzwolenie na sytuację. Pamiętajmy, że nawet na rodzinnych spotkaniach najważniejszą instancją są rodzice. Kiedy mama i tata przymykają oko na takie komentarze, dziecko buduje w sobie przekonanie, że „tak można”.

Co zrobić, gdy dziecko słucha świątecznych gróźb pod swoim adresem?

  1. Można skwitować taką sytuację życzliwym stwierdzeniem: Wujek/ciocia chyba nie zna się z Mikołajem. Mikołaj przychodzi do wszystkich dzieci i dba o to, aby wszyscy byli szczęśliwi. Z dużym prawdopodobieństwem ta odpowiedź wystarczy, aby uciąć dyskusję. W ten sposób możemy pokazać dziecku jak się obronić bez obrażania drugiej strony i nie ciągnąć dalej tematu.
  2. Rodzice nie są w stanie ustrzec dzieci przed wszystkimi negatywnymi komentarzami, czy sytuacjami. Jednak mogą je na nie uczulać. Rozmawiając i tłumacząc, że ludzie są różni, a nie wszystko, co mówią, jest prawdziwe i wartościowe. Każdy z nas przecież od czasu do czasu się myli lub popełnia błąd.
  3. Rodzice są głównym wsparciem dziecka, warto o tym pamiętać nawet przy świątecznym stole podczas rodzinnego spotkania. Nie jesteśmy w stanie zauważyć wszystkiego, dlatego warto od czasu do czasu pytać dziecko, czy wszystko jest w porządku. Wówczas okazujemy mu zainteresowanie i uwagę.

A może chcesz braciszka lub siostrzyczkę?

To klasyk doskonale znany rodzicom jedynaków. Na rodzinnych spotkaniach zawsze znajdzie się ktoś „życzliwy”, kto zaproponuje dziecku powiększenie rodziny – zupełnie tak, jakby dziecko miało moc decyzyjną w tej sprawie. Takie pytanie wprowadza dziecko w zakłopotanie, a w rodzicach pozostawia niesmak, ponieważ ktoś właśnie przekroczył ich granice i uzurpuje sobie prawo do decydowania o wielkości rodziny.

Prawdopodobnie ta osoba nie ma złych intencji i zadaje to pytanie zupełnie bezmyślnie. Gdyby wiedziała, jak wiele odcieni może mieć ta sytuacja, być może ugryzłaby się w język. Może być przecież tak, że:

  • rodzice nie chcą kolejnego dziecka,
  • rodzice chcą kolejnego dziecka, ale nie chcą o tym rozmawiać ze wszystkimi,
  • rodzice mają problem lub nie mogą zajść w ciążę,
  • rodzice są po doświadczeniu/doświadczeniach poronienia.

Czasami takim „życzliwym” pytaniem można rozdrapać wiele ran. Ktoś, kto nie chce mieć więcej dzieci, uzna to pytanie za nieprzyzwoitość. Jednak ktoś, kto przeżył poronienie, boleśnie odczuje brzmienie tego pytania.

Braciszek czy siostrzyczka – co na to dziecko?

Takie pytanie skierowane w stronę dziecka może wywołać bardzo wiele reakcji. Od poczucia kompletnego chaosu, po doświadczenie braku, którego dotąd nie było. Zauważmy, że kiedy ktoś rzuca podobne pytania w stronę dzieci – w jakiś sposób sygnalizuje im, że ich rodzina nie jest kompletna i coś jest z nią „nie tak”.

Ktoś wtrąca się w sprawy rodziny, co robić?

Decyzja o powiększeniu rodziny należy tylko i wyłącznie do rodziców. Nie jest sprawą wujków, cioć, babć, dziadków, czy przyjaciół rodziny. Jeżeli ktoś próbuje ten porządek zaburzać, nie warto wchodzić w dyskusję. Lepiej jest temat uciąć i postawić wyraźną granicę. Warto przy tym okazać dziecku wsparcie i dać mu do zrozumienia, że druga strona nie powinna zadawać mu takich pytań.

Dobrze jest przy tej okazji podkreślić, jak wspaniałą jesteście rodziną i jak bardzo się kochacie. Warto przypomnieć, że najważniejsze jest to, co łączy was w najbliższym kręgu (rodzice + dziecko).

Niezależnie od tego, czy rodzice chcą powiększyć rodzinę w przyszłości, czy nie, ważne jest, aby dziecko czuło się w niej pewnie i szczęśliwie. Niezależnie od okoliczności i ludzi spotykanych na drodze. Jeżeli dziecko ma dobrze ugruntowane poczucie własnej wartości i pozycji w rodzinie, z dużym prawdopodobieństwem nie będzie brało do siebie podobnych komentarzy. Wiele zależy jednak od wspierającej i zaangażowanej postawy rodziców.

Masz dziewczynę? A może chłopaka? – ucieczki od niewygodnych pytań

Nastolatki również są narażone na niewybredne pytania i komentarze, szczególnie podczas świąt. Stęsknieni wujkowie i ciocie, chcą natychmiast się wszystkiego dowiedzieć. Nie przebierają w sposobach i nie przepuszczają pytań przez żaden filtr. Źle postawionym pytaniem również można zranić lub wprowadzić w zakłopotanie.

Nastolatki często nie chcą opowiadać rodzinie o swoich prywatnych sprawach, a przy rodzinnym stole ciężko jest uniknąć pytania: Czy masz chłopaka/dziewczynę? Można podpowiedzieć dziecku odpowiedź: Zostawię to dla siebie. Kiedy będę chciał/chciała podzielę się tym. Jest to dosyć neutralne wyjście z sytuacji, bez atakowania strony pytającej.

Czasami zdarza się, że nastoletnie dzieci wręcz nie chcą spotykać się z rodziną w święta. Uciekają od stołu do swojego pokoju i unikają wspólnego spędzania czasu. To zachowanie boli rodziców, często mają wrażenie, że robią coś nie tak i nie do końca wiedzą jak reagować w takiej sytuacji.

Tymczasem, bardzo często to zachowanie wynika z rozwoju dziecka, które kształtuje swój pogląd na życie, świat i na różne sytuacje rodzinne. Nastolatek, który ucieka od stołu do swojego pokoju, z reguły nie chce sprawiać przykrości rodzicom. Czasami broni się w ten sposób przed niekomfortowymi sytuacjami (wścibskie pytania członków rodziny, z którymi na co dzień nie utrzymuje kontaktu). Zdarza się również, że po pewnym czasie jest znudzony i oprócz spotkań z rodziną, chce mieć czas też na swoje sprawy.

Pamiętajmy, że święta to dla dzieci czas wolny od szkoły, który chcą wykorzystać. Nie powinniśmy się o to obrażać, a najlepiej porozmawiać z nastolatkiem jeszcze przed rodzinnym spotkaniem. Można przecież wypracować kompromis, np. Podzielmy ten czas. Spędź z nami dwie godziny przy stole, a potem możesz iść do swoich zajęć i nikt nie będzie miał do Ciebie pretensji.

Wspieraj jeszcze bardziej, dzięki pomocy poradni psychologicznej

W Centrum terapii i wsparcia POMOKO wspieramy dzieci, młodzież oraz ich rodziny. Bez przymusu, w atmosferze wzajemnego zaufania i zrozumienia. Służymy pomocą dzieciom i ich rodzicom. Nie nakładamy schematów i nie szufladkujemy. Wspieramy Waszą wzajemną komunikację i budowanie relacji, stosując indywidualne podejście, w którym najważniejszy jest drugi człowiek.

„Czy oceny na świadectwie mają naprawdę jakieś znaczenie?”

„Czy oceny na świadectwie mają naprawdę jakieś znaczenie?”

Za parę dni zakończenie roku szkolnego i coraz częściej przewija się temat OCEN na świadectwie szkolnym. W tym okresie powtarzają się w wielu domach podobne rozmowy: „Jak będzie czerwony pasek to w nagrodę dostaniesz nowy rower”, „Widzisz, jakbyś się trochę przyłożył do nauki to miałbyś lepszą średnią”, „Tak niewiele zabrakło Ci do świadectwa z paskiem – musisz się postarać w...

Depresja u nastolatków – wyjątkowa rozmowa

Depresja u nastolatków – wyjątkowa rozmowa

Depresja u nastolatków to spory problem, o którym nie mówi się często, dlatego dziś publikujemy wyjątkowy materiał – wywiad z Mamą, która korzysta ze wsparcia w naszym Centrum i zdecydowała się opowiedzieć nam historię swojej córki, która od kilku lat cierpi na depresję. Pani Marto* bardzo dziękuję, że zdecydowała się Pani udzielić nam tego wywiadu. Wiemy, że Pani córka, teraz...

Co naszym dzieciom „robi” porównywanie z innymi?

Co naszym dzieciom „robi” porównywanie z innymi?

Czym jest porównywanie Często robimy to w dobrej wierze: Jak pójdziesz do szkoły, to też będziesz się tak dobrze uczyć jak twój brat, prawda? Chcemy zmotywować: Popatrz jak pięknie twoja siostra to napisała, staraj się jej dorównać! Czasem w desperacji: No jak tak można, taka duża dziewczynka a tęskni i płacze, a brat młodszy i nie marudzi! Porównujemy. Tak jak...