TUS na boisku

TUS na boisku

Na pytanie czego uczy piłka nożna? nasuwają się często odpowiedzi o rywalizacji, dążeniu do sukcesu i przekonanie, że wszystkim rządzą pieniądze. Rozgrywki profesjonalnej piłki nożnej i nawet samo kibicowanie często są w mediach porównywane do wojen i pokazywane jako pełne agresji a nawet przemocy. Ten sport nie kojarzy się najlepiej też wielu rodzicom, towarzyszącym frustracji dziecka w trakcie wybierania składów lub pełnej emocji gry na boisku. Jednak grając z dziećmi w piłkę nożną odrzucam ten negatywny obraz. Tu dzieje się dużo dobrego. Ale zacznijmy od początku.

Chcemy grać

Nie jesteśmy profesjonalną drużyną ani klubem. Nie znamy się jeszcze dobrze. Spędzamy razem czas na półkoloniach i od słowa do słowa okazuje się, że ktoś trenuje piłkę w szkole, ktoś ubierze się jutro w swój strój piłkarski, a ktoś inny przyniesie piłkę do gry. Znajdujemy boisko. Wprawdzie jest do koszykówki, ale da się grać. Plecaki i bidony wyznaczają nasze bramki. Jest bardzo gorąco. Nie mamy trenerki, trenera ani osoby sędziującej. Nikt nie chce być sędzią. Ale chcemy grać. 

Ustalanie składów

Kto kim chce być. Kto ma wybierać składy i dlaczego. Negocjacje i współpraca przy ustalaniu składów drużyn nie przebiegają łatwo i szybko. Są emocje i nieporozumienia. Obserwuję ten proces z boku. Mam w głowie częstą praktykę wybierania składów przez dwie najbardziej odznaczające się umiejętnościami osoby. W rezultacie niektóre dzieci za każdym razem są wybierane jako ostatnie. Widzę, że dzieci wytrwale dyskutują. Każdemu zależy na czymś innym. W końcu jeden z chłopców proponuje rotację składów co kilka minut. (Genialne!) Pozostałe dzieci na to przystają. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Empatia 

Mecz się zaczyna. Tempo szybkie. Pot się leje. Każdy się stara. Na początku grają głównie ci, którzy mają więcej doświadczenia. Podają tylko sobie. To wywołuje emocje. Zatrzymajmy grę. Widzę twój smutek. Czy chcesz powiedzieć co się stało? Czego potrzebujesz? Rozwiązań jest kilka. Czasem wystarczy powiedzieć i inni cię usłyszą. Czasem poszukają z tobą rozwiązań. A innym razem to dorosły może zaproponować rozwiązanie. Najczęściej działała pierwsza opcja- dzieci mówiły i słuchały siebie. Z empatią.

Komu służą zasady?

Nie ma zasad, że jesteśmy dla siebie mili, słuchamy się lub pomagamy sobie. Nie trzeba tego ustalać, bo wszystkie dzieci na boisku znają te zasady (chodzą już do zerówek i szkół). Poza tym wiadomo, że sama umiejętność rozróżniania miłych i niemiłych zachowań nie prowadzi do eliminacji tych drugich. Najczęściej dziecko szkolne wie, że jego złość może krzywdzić i że zamiast przezywać lub bić kolegę może użyć innej strategii. Tylko nie zawsze ma do tej innej strategii dostęp.

Uczę się, więc nie umiem

Bycie w grupie, i w szkole i na boisku, wiąże się z różnymi społecznymi umiejętnościami, których dzieci dopiero się uczą: mówienie o emocjach, radzenie sobie z frustracją, komunikowanie własnych potrzeb i granic. A dopóki się uczą to nie umieją. Czasem dorośli myślą, że ustalone zasady magicznie sprawią, że dzieci będą się zachowywać inaczej. Nasze doświadczenie z grupami TUS pokazuje co innego. Zasady warto wprowadzać wtedy, kiedy służą dzieciom. Czyli wynikają z ich potrzeby lub dotyczą ich bezpieczeństwa. 

Gra fair-play

Zamiast zasad odnosiliśmy się do gry fair-play. Postawa fair-play skupia się na tym, że zwycięstwo nie jest nadrzędnym celem. Nie opłaca się oszukiwać lub faulować, bo dążymy do sprawiedliwej i pełnej radości gry. I tak przebiega nasz mecz- możecie nie wierzyć, ale nikt nikogo celowo nie fauluje. Przeciwnie, każdy uczy się  bycia w drużynie w swoim tempie i często czerpie radość z akcji zespołowej lub wsparcia osoby ze swojej lub z przeciwnej drużyny. Większość dzieci chce grać fair-play. Bo bycie w drużynie jest wartością. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jak w społeczeństwie

Oczywiście, że między dziećmi liczą się też kompetencje, że najczęściej jest słuchany ten, który zdobędzie najwięcej bramek. To są prawdziwe sytuacje społeczne, w których uczymy się odnajdować. Nigdy nie jest tylko przyjemnie, bez konfliktów i z samymi zwycięstwami. Nigdy nie jest tylko po mojemu. Czasem kłócimy się o to czy był aut, a innym razem dajemy wsparcie osobie, która czuje się winna, że przez nią piłka wyszła na aut. Pojawiają się emocje: strach bo boli kolano, złość bo nie wiem co to znaczy corner, radość, bo udała nam się akcja i wreszcie duma, bo mi się udało.

Rola dorosłych

Jako dorośli możemy wspierać, gdy dzieci poproszą o wsparcie lub wyraźnie go potrzebują. Gdy konflikt się zaostrza i trudno w tych emocjach się usłyszeć. Możemy pewne rzeczy odgórnie ustalić, jeśli boimy się o bezpieczeństwo dzieci lub chcemy zapobiec wykluczaniu. Nasza reakcja na sytuacje dziejące się na boisku i nasza otwartość na każdego ma znaczenie. Mamy wpływ na atmosferę gry, zaangażowanie dzieci i ich poczucie bezpieczeństwa. A moim odkryciem tegorocznych rozgrywek jest to, że prawie wcale nie byłam dzieciom potrzebna. Że mogłam być z dziećmi sobą, czyli dorosłą, która dobrze się bawi, bo sama też lubi grać w piłkę nożną. 

TUS na boisku

Dzieci na boisku ćwiczą nie tylko koordynację i wytrzymałość fizyczną, ale uczą się też komunikacji werbalnej i niewerbalnej,  radzenia sobie z frustracją, z emocjami swoimi i innych, negocjowania, komunikowania granic, dawania wskazówek, uważności, wspierania innych, proszenia o pomoc, wygrywania, przegrywania i wreszcie…bycia częścią grupy, w której KAŻDY jest ważny.